piątek, 8 listopada 2013

♦Rozdział 6

Kolejny rozdział przekazuję w Wasze ręce :3


Zapach gorącej kawy przeszedł przez jego czuły nos. Delektował się nim przez krótką chwile, zanim zamoczył w niej usta. Kawa, czarna jak noc, wyraziście gorzka, taka jaka powinna być. Bez żadnych słodzików, czy niepotrzebnego mleka. Zatracił się w niej. Uwielbiał ten stan, kawa go odprężała, powodowała, że znajdował się w swoim świecie. Bez żadnych zmartwień, bólu, strachu. Przez ten moment miał przed oczyma twarz pięknej rudowłosej dziewczyny o zielonych oczach i cudownym uśmiechu.
Otworzył oczy, gdy skończył mu się napój i zaczął obserwować uczniów. Śniadanie w Wielkiej sali nie różniło się niczym od innych, oprócz małego detalu. Brak na nim było pewnej brązowookiej dziewczyny z burzą kasztanowych włosów, która o tej porze zawsze siedziała z nosem w jakiejś ciekawej książce.
Zastanowił się przez chwile. Myślami powrócił do wczorajszego popołudnia. Zaniepokoił się, gdy przypomniał sobie, że nie było jej także na wczorajszej kolacji. Jego głowa od razu wypełniła się tysiącami pytań. Co jeśli coś się jej stało? Czy wróciła wczoraj do zamku? Czemu nie sprawdził czy nic jej nie jest? Przecież dziewczyna przeżywa teraz bardzo trudny okres, nigdy nie wiadomo jakie głupstwo uderzy jej do głowy! Wstał gwałtownie od stołu i wyszedł z Wielkiej Sali. Musi znaleźć tę smarkulę jak najszybciej. Nie tracił czasu na zastanawianie się, czemu się tak o nią troszczy. Analizował w głowie od czego powinien zacząć poszukiwania.
- Sev! Zaczekaj!- Dobiegł go głos Richa.- Gdzie tak pędzisz? Ledwo udało mi się ciebie dogonić!
- Nie twoja sprawa Bred.- Warknął niezbyt przyjaźnie.
- Co ty taki nie w sosie?- Dopytywał się maszerując, a raczej biegnąc przy czarnowłosym mężczyźnie.
- Wiesz doskonale, że nie cierpię, gdy ktoś zwraca się do mnie zdrobnieniem.- Zawsze wtedy, gdy ktoś wypowiadał jego imię w zdrobnieniu, przypominały mu się smutne zielone oczy, od których nie może do dziś dzień uciec.
- No dobrze już, dobrze... Tak czy inaczej, to gdzie ci tak śpieszno? Lekcje zaczynają się dopiero za 40 minut.
- Czy wygląda ci na to, że idę na lekcje? Rich, jesteśmy na trzecim piętrze, a ja swoje zajęcia rozpoczynam w lochach.
- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie...- Mruknął dociekliwie.
Severus westchnął. Zdążył już doskonale poznać blondyna i wiedział, że spokój da mu dopiero w tedy, gdy dowie się to czego chce wiedzieć.
- Idę szukać Granger...
- Co, Hermiony?! Myślałem, że tylko ja zauważyłem jej nieobecność.
- Najwyraźniej się myliłeś...- Mruknął przez zaciśnięte zęby.
Jeśli dobrze podejrzewał, to jego kolega z pracy zaraz się rozkręci i będzie opowiadać o Gryfonce. Na jego nieszczęście, nie pomylił się.
- Coraz bardziej martwię się o tę dziewczynę. Wydaje się taka krucha oraz samotna na lekcjach... Biedactwo... Zastanawia mnie to, czemu tak wszystkich odpycha z wyjątkiem ciebie...- Spojrzał na Severusa podejrzliwie.-...oraz to, że ją teraz szukasz...
Blond włosy czarodziej chwycił się za głowę jakby dostał jakiegoś nie wiarygodnie wielkiego olśnienia.
- Severusie! Czy ty, aby przypadkiem się o nią nie martwisz?!- Wykrzyknął podekscytowany.
- Myślę, że znasz moją odpowiedź, nawiasem mówiąc nie będę odpowiadał na takie bzdurne pytania.- Warknął nieprzyjemnie przyśpieszając oraz zostawiając blondyna w tyle.
- Nie zmylisz mnie swoją obojętnością Severusie! Ja wiem swoje!
- Czyli jednak nie wiele...- Mruknął po nosem.
Nim się spostrzegł, Rich się ulotnił. W sumie to i dobrze... Pomyślał.
Sprawdził najpierw w jaj prywatnych komnatach, czy aby tam gdzieś się nie zaszyła. Rozegrał niezbyt miłą pogawędkę z Gryfem strzegącym jej przejścia do pokoju, ale udało mu się wejść do pokoju dziewczyny. Nie zauważył w nim nic niepokojącego, więc wyszedł z niego kierując się w stronę biblioteki. Jak się spodziewał, nie zastał tam dziewczyny. Ostatnie miejsce jakie wpadło mu do głowy był pomnik.
Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył przykuloną dziewczynę siedzącą na przeciw kamienia. Zdziwił się, gdyż spostrzegł wieniec z kwiatami i czerwony znicz na środku pomnika. Podszedł powoli do dziewczyny i usiadł obok. Nawet na niego nie spojrzała. Załzawionymi oczami patrzyła tępo w znicz. Wiedział, że jest z nią coraz gorzej, ale nie wiedział co może w takiej sytuacji jeszcze dla niej zrobić. Spojrzał na wypalony znicz, wyczarował nowy wkład i zaklęciem zamieścił go w środku znicza, a poprzedni odesłał w nicość. Następnie pstryknięciem palca sprawił maleńki płomyczek, który zapalił świece, a pokrywka wisząca w górze powróciła na swoje miejsce.
- Dziękuje...- Szepnęła zachrypniętym głosem.
Dopiero teraz dostrzegł, że była zziębnięta. Ściągnął z ramion swój czarny płaszcz i otulił nim dziewczynę.
- Niech pani mi nie mówi, panno Granger, że siedziała pani tutaj przez całą noc.- Powiedział i spojrzał na jej bladą twarz.
Miała opuchnięte oczy od płaczu, sine usta oraz wielkie wory pod oczami. Odezwała się dopiero po kilku minutach.
- Ja... wczorajszego popołudnia, gdy opuściłam pana w tym miejscu poszłam do dyrektor McGonagall...Ja chciałam, by wiedzieli, że o nich wszystkich pamiętam... wszystkich, bez wyjątku. Dlatego poprosiłam ją o zgodę na wyjście do Hogsmeade. W jednym ze sklepów zlazłam ten znicz... dla nich... dla wszystkich, którzy pozostaną w moim sercu.- Powiedziała cicho.- Wieniec kupiłam, gdy wracałam z powrotem do Hogwartu. Jest przeznaczony tylko i wyłącznie moim rodzicom...- Szepnęła, a z jej oczu zaczęły spływać gorące łzy.
Ręką dotknął delikatnie jej ramienia. Miał nadzieję, że w jakiś sposób zrozumie ten gest i troszkę się uspokoi.
Po chwili, rękoma zaczęła ścierać łzy z bladych policzków.
- Tak... Byłam tutaj przez całą noc... I tak bym zapewne nie zasnęła, a chciałam być dzisiaj przy nich.
- Panno Granger... Rozumiem pani rozpacz, ale to nie usprawiedliwia panią w niczym. W nocy jest strasznie zimno, a pani ma na sobie tylko leciutki płaszczyk...- Zaczął, ale dziewczyna drastycznie mu przerwała.
Zerwała się na równe nogi i spojrzała na niego gniewnie.
- A co pana usprawiedliwia?! Był tam pan! Stał! I nie zrobił nic! Niech mi pan powie, co?!- Wykrzyczała, ale zaraz że natychmiast zakryła dłonią usta.
Severus za to poczuł się jakby dostał z liścia. Patrzył się na dziewczyne obojętnie, zastanawiając się nad jej słowami.
- O Merlinie...- Szepnęła.- J-ja p-przepraszam! Nie chciałam tego powiedzieć!- Wykrzyknęła przerażona.
- Ale miała pani to na myśli...- Mruknął obojętnie.
Wstał powoli i z gracją na jaką było go teraz stać otrzepał sobie szaty. Odwrócił się tyłem do dziewczyny i już miał zamiar odejść, gdy dziewczyna zatrzymała go łapiąc go za szatę. Następnie stanęła do niego przodem i przytuliła się z całych sił. Severusowi zabrakło słów. Dziewczyna głośno szlochała przylegając do niego coraz bardziej. Słyszał jej ciche słowa wypowiedziane w jego szatę.
- J-ja naprawdę-dę p-przepraszam... Nie ch-chciałam... Wiem, że gdyby n-nie p-pan, to pewnie n-nikt nie p-przeżyłby t-tej wojny...- Szlochała coraz głośniej.
Czarnowłosy czarodziej stał jak słup nie wiedząc co zrobić. Po pewnym czasie niepewnie objął dziewczynę ramionami i przytulił mocno do siebie. Wtulił twarz w jej miękkie włosy i cicho uspokajał. Jej włosy pachniały stokrotkami. Przymknął oczy i zaczął wdychać ten zapach. Działał na niego uspokajająco. Niechętnie oderwał się od dziewczyny na odległość ramion. Cała jej twarz była czerwona, a oczy czerwieńsze i bardziej opuchnięte niż niedawno. Chrząknął, nie bardzo wiedząc co teraz zrobić. Spojrzał na dziewczynę jeszcze raz i widząc jej sine usta, postanowił zabrać ją z dworu.
- Panno Granger...- Mruknął cicho.- Proszę, że mną.
- Ale gdzie profesorze?- Jej oddech ustabilizował się przez ten czas i przestała się jąkać.
- No jak to gdzie? Jest pani cała zmarznięta, moim obowiązkiem jest zaprowadzenie panią do Skrzydła Szpitalnego.
Gryfonka kiwnęła posłusznie głową i rękawami otarła mokre policzki. Szli powolnym krokiem nic nie mówiąc. Hermiona czuła się przy swoim profesorze bezpiecznie i nie chciała by to uczucie ją tak szybko opuściło. Za to Severus zastanawiał się nad zachowaniem dziewczyny. Wiedział, że dziewczyna potrzebuję bliskości drugiej osoby, ale zdziwił się gdy dziewczyna przyległa do niego.
Czuł jej młode ciało, jakby nadal oplatały go jej drżące, chude ramiona. Nim się spostrzegł, doszli do białych drzwi prowadzących do Skrzydła Szpitalnego. W progu przywitała go zabiegana pielęgniarka. Najwyraźniej, któryś z uczniów coś sobie zrobił na jednej z lekcji, lecz nie to go teraz obchodziło.
- Poppy? Zajmiesz się panną Granger?- Zapytał gdy podeszła do niego.
- A co się stało Severusie? Widać, że dziewczyna trzyma się na nogach, tak wiec można powiedzieć, że nic jej nie jest.
- Całą noc spędziła na błonach, mając na sobie ten cienki płaszcz.
- Na Merlina! Dziecko drogie! Czyż ty zmysły postradała?!  Chodź tutaj szybko! Muszę Cię obejrzeć!- Lamentowała pielęgniarka, łapiąc dziewczynę za rękę i prowadząc ją do jednego ze szpitalnych łóżek, każąc od razu jej się położyć.
- Eliksir Pieprzowy powinien pomóc, lecz puszczę cię drogie dziecko dopiero jutro rano.- Mówiła poważnie, podając Gryfące złocistą fiolkę.
Severus stał z boku obserwując grymas niezadowolenia na twarzy Hermiony. Uśmiechnął się niezauważalnie pod nosem, dostrzegając w jej oczach błysk buntu.
- Nie widzę powodu pani Poppy, bym była tutaj aż do jutra.
- Ale ja widzę. Jest pani nie wyspana, musi pani odpocząć.
- To i tak nie jest powód abym została tutaj...- Mruknęła nieprzyjemnie.
- Jest i to wielki! Widzę także, że nieodpowiednio się pani odżywia panno Granger. Już ja dopilnuję, aby się to zmieniło.
Severus zaśmiał się w duchu. Jest wreszcie ktoś, komu uda się postawić pannę Granger do pionu...

13 komentarzy:

  1. Kłę kłe kłe fajne czekam na kolejny rozdział tym czasem zapraszam do mnie http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kawa *.*
    Coś czuję, że w przyszłości z Richem będą niezłe jaja i kłopoty xd
    Nie no...Nigdy nie przestanę się jarać zachowaniem Severusa *.*
    Scena pod pomnikiem...Cud, miód, orzeszki ^^

    Fajnie ^.* Szkoda tylko, że tak krótko.
    No cóż...Weny.!

    Pozdrawiam : To$ka

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Anonimowym. Uwielbiam ten blog. Świetnie piszesz. A ja ? A ja czekam na kolejny.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo jak tu dawno nie było żadnej notatki, aż się stęskniłam. Pięknie to wszystko opisałaś. To zachowanie Seva.. z jednej strony jakby również potrzebował bliskości, a z drugiej starał się być tak samo oschły jak zwykle. Ta scena pod pomnikiem... i to jak mu wyrzuciła, że nic nie zrobił. Myślałam, że ją uduszę... jak mogła tak powiedzieć? Z pewnością go to zabolało, ale dzielnie pzeszedł obok tego obojętnie. Super.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział był bardzo dobry! Znalazłam tylko dwa małe błędziki, nic nie znaczące.
    Jestem strasznie zaciekawiona czy zajdzie jakaś rywalizacja między Sevem a Richem o Hermionę, w niedługim czasie.
    Powodzenia i tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejka! ^.^ Ten opis kawy był nieziemski! Wooow... Kawoholik Jazz miał uśmiech na twarzy :D Hio, hio i to dzięki Tobie *.* Wkurza, irytuje, denerwuje mnie ten Rich -.- Grr...! O Matulu ^^ Ja myślałam, że Sev po słowach Gryfonki wybuchnie, będzie tryskać jadem a tu nic :o Oh... ona go przytuliła ajć <3 Nietoperz z lochów zaczyna się martwić. Yeah! :D
    Masz talent kochanie, wiesz o tym, prawda? ;**

    Twoja szalooona, kawoholiczka Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha :D Jak czytałam to o kawie, to mi się od razu rzuciła na myśl koleżanka wyżej :D JAZZ TY WSZĘDZIE JESTEŚ! :D
    Nie ma to jak marznąć całą noc, nie Hermiona? Biedna dziewczyna wciąż przeżywa.
    No i był uścisk, ahh <3
    Hmm, a czy na pewno to jest pani PoMpy? Nie PoPpy? :D
    Btw : zgubiłam link do Twojego starszego bloga, a nigdzie nie mogę go znaleźć... podesłałabyś mi go na sowiarnię? Ładnie proszę :3
    P.S. U mnie nn! <33
    Pozdrawiam i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ohayo~!
    Bardzo ciekawie się zaczyna. . .
    Ale mam do Ciebie prośbę, czy mogłabyś włączyć możliwość mobilnej wersji bloga? Bo ja wiecznie na telefonie i tak trochę się ciężko czyta ;-;
    A dla Ciebie to tylko małe ustawienie ;3
    Arigato za wysłuchanie.
    Sayonara! C:
    Grell
    Nya~ *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale ostatnio zupełnie nie miałam czasu na bloga ;// Jak zawsze nie mogę się nacieszyć tym opiekuńczym Severusem, jest taki cudowny ;_; *_* I w końcu Hermi to dostrzegła, jak uroczo :)) Tylko czekałam na jakiś pierwszy krok że strony któregoś z nich! Świetny rozdział, cudo! weny życzę i ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  10. dzisiaj trafiłam na Twojego bloga i bardzo mi się podoba to, co piszesz!
    Tylko proszę, nie spiesz się za bardzo z akcją... pozwól rozwijać się troskliwości, zaufaniu, następnie przyjaźni która kolejne przekształci się w miłość.... i rozbudowuj postacie!
    kiedy można spodziewać się kolejnego rozdziału? Pozdrawiam, Gosia

    OdpowiedzUsuń
  11. Sorry za spam ale Nominowałam cie do Liebster Blog Award szczegóły u mnie http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj!
    Tak jakoś znalazłam twojego bloga i nie mogę sieprzestać zachwycać. Ja... się wzruszyłam, naprawdę :') Jestem przyzwyczaojna do czytania ostrych, "chmaskich" Sevmione, gdzie Snape nigdy nie przestaje dokuczać Hermionie, a tu taka miła niespodzianka. Naprawdę mi się podoba to traktowanie ją przez Severusa.
    Ja się chyba popłaczę :''') Podoba mi się strasznie i od razu trafiasz na listę moich ulubionych blogów :)
    Pozdrawiam, życzę duuużo weny i zapraszam do siebie:
    http://always-said-snape.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny blog, czekam na kolejne notki.
    Zapraszam do odwiedzenia mojego bloga zala-and-bittersweet.blog.pl.
    Początkująca, niedoświadczona blogerka.
    Zajrzyjcie, zachęcam!!
    Opinie, komentarze i czytelnicy tego potrzebuje mój blog

    OdpowiedzUsuń